piątek, 18 maja 2012

Rozdział piąty

Brakowało Krzyśka i Korneli, ale można zrobić jeszcze jedno przyjęcia nic straconego. Jutro Kaśka i Paweł jadą do Polski, a ja w tym tygodniu mam iść do szkoły.
-Łał to wszytko tak szybko minęło..
-No racja ale nie przejmuj się skarbie, przed nami całe życie - próbowała mnie pocieszyć Kaśka.
-Tak wiem, ale mam nadzieję, że często mnie będziecie odwiedzać.
-Obowiązkowo, a ty nas
-Nie mogłabym inaczej.
Położyliśmy się wcześniej spać, nie umiałam zasną, więc wyszłam na balkon.
-Spać nie umiesz ? -usłyszałam za sobą głos Jowity.
-Nie.
-Co się dzieje ?
-Nic.
-Amando wiesz dobrze, że zawsze możesz mi powiedzieć. Nie przejmuj się, zobaczysz ich za dwa tygodnie
-Wiem to nie o to chodzi ?
-A o co?
-Chodzi o Pawła
-Tak ?
-Powiedział mi, że mnie kocha ..
-A ty co do niego czujesz ?
-Lubie go więcej, niż przyjaciela, ale nie chce niszczyć tego co jest między nami
-A kto mówi o niszczeniu tego ?
-No bo jak związek nie wyjdzie, to przyjaźń się kończy..
-Jeżeli dwie osoby chcą być szczęśliwe, nic im na drodze nie przeszkodzi, a jeżeli sami stawimy sobie przeszkody to wtedy trudniej jest nam spełnić marzenia..
-Czyli moje obawy to są przeszkody ?
-Nie obawy, ale chęci nie spróbowania
-Mam dać jemu szanse ?
-Nie jemu tylko wam. Ty musisz zadecydować
-A ty jak myślisz ?
-Myślę, że Paweł jest wart Twoich uczuć. Przemyśl to.
-Dobrze.
-Teraz kładź się spać.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Rozmowa z Jowita dała mi coś do myślenia. Pojechałam z ojcem odwieź Kaśkę i Pawła, zachaczylismy o stary dom, znalazłam dużo rzeczy i moją starą sukienkę, dzięki której wróciłam do dawnych lat. Podstawówka i beztroskie lata dzieciństwa, które przeżyłam w Poznaniu. Niedzielę spędziłam na przygotowaniu się do szkoły, nie nie bałam się raczej ciekawa i niepewna tego czego mam się spodziewać, od osób, z którymi będę chodzić do szkoły. Zaspałam, krzątałam się po domu, żeby zdążyć na autobus.
-Niech panienka się pośpieszy, bo autobus za minut pięć będzie.
-Już idę.
-Śniadanie !
-Kupie sobie coś na mieście. Pa.
Wybiegłam zakładając po drodze kurtkę, zdyszana wbiegłam do czerwonego autobusu i dziwne spojrzenia ludzi na mnie. Speszona usiadłam obok bruneta, który słuchał muzyki i nie zwrócił najmniejszej uwagi na mnie. Przyjżałam się jemu, wyglądał na chłopaka, który ma gdzieś zdanie innych, nie widzi czubka swojego nosa, no i chodził do tej samej szkoły. Budynek był wysoki, duży, pomalowany na beżowo. Korytarze szeroki i trzy piętra. Podzielony był na dwie części, technikum i gimnazjum. Poszłam do sekretariatu po plan lekcji, pierwszą lekcje miała historię. Gdy weszłam do sali 51 dziwne miałam uczucie, każdy był zajęty sobą i nikt mnie nie zauważyła, ledwo co nauczyciel.
-Proszę o spokój, to wasza nowa koleżanka. Amanda Wilk, będzie z wami chodzić do klasy, mam nadzieję, że będziecie ją traktować z szacunkiem - spojrzałam na nich gniewnym wzrokiem. -Proszę idź usiądź, tam w trzeciej ławce.
-Dobrze.
Usiadłam obok dziwnej dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz