piątek, 4 maja 2012

Rozdział drugi

Promienie słońca przedzierające się przez okno obudziły mnie. Kochałam takie poranki, śpiew Ptaków poszłam się ubrać, umalować i zeszłam na dół na śniadanie.
-Dzień dobry kochana rodzinko - przywitałam wszystkich uśmiechem.
-Witaj kochanie jak się spało ?
-A dziękuję dobrze, a Tobie tatku ?
-O dziwo dobrze. Jakieś plany masz na dziś ?
-Nie, ale myślałam nad zwiedzaniem miasta.
-To może z Jowita pójdziesz ?
-A właśnie gdzie ona ?
-Siedzi w ogródku. Proszę skarbie idź z nią
-A będzie chciała ?
-Zapytaj się jej.
-No dobrze zrobię to dla Ciebie.
-Dziękuję, ale ja teraz muszę uciekać.
Czego się nie robi dla ojca ? Właśnie. Poszłam do pokoju się przebrać i poszukać Jowity. Postanowiłam pójść z nią, żeby lepiej się poznać może faktycznie nie jest taka zła i da się z nią żyć ? Zobaczymy po dzisiejszym dniu.
-Jowita..
-Tak ?
-Masz dziś czas i ochotę, żeby pójść ze mną zwiedzić miasto ?
-Em. - zdziwiona nie wiedziała co powiedzieć - Pewnie, że pójdę.
-No to idź się przebrać, bo jesteś cała ubrudzona, a tak się z Tobą nie pokaże.
-No tak za 10minut będę gotowa
-Nie śpiesz się cały dzień mamy.
Nie wiem czemu ale czułam jakąś ulgę, radość nie potrafiłam tego określić co czuje, to było coś wyjątkowego, czego nigdy nie czułam. Cel w moim życiu za przyjaźnić się z macochą. Za miesiąc szkoła, ciekawe jak będzie, jaki wygląda i jak nauczyciele.
-To idziemy ?
-Pewnie, no ładnie wyglądasz.
-A dziękuję, masz jakiś plan ?
-Hm.. Wieczorem pójdziemy na największe koło London Eye, a teraz na ulicę Oxford Street, przy da się kupić pare ciuchów. Później zwiedzimy Chelsea Physic Garden, czyli najstarszy ogród botaniczny podobno jest przepiękny.
-No widzę, że cały dzień zaplanowałaś.
-Żeby zwiedzać coś, przydaje się czasem dobry plan.
-To chodźmy.
Zwiedzałyśmy każdy zakątek miasta, wróciłyśmy późnym wieczorem. Ojciec przyszedł wcześniej i czekał na nas z kolacją. Ten dzień uznaje udanym dniem. Po kolacji poszłam do pokoju, rozpakowałam rzeczy i włożyłam do garderoby. Kupiłam sobie fioletową sukienkę na moje przyjęcie do tego czarne buty i czarny sweterek, strasznie podoba mi się to połączeni. Włączyłam laptopa, weszłam na pocztę z nadzieją, że Paweł napisał, no i się nie myliłam.
"Jak się czujesz kochanie, no i kiedy się zobaczymy ? Twój utęskniony Paweł"
"Dziękuję czuje się dobrze, chociaż troszkę zmęczona po dzisiejszym dniu, który był pełen wrażeń. Za dwa dni robię przyjęcie, bardzo bym chciała, żebyś przyjechał. Twoja Amanda"

Przydałoby się zacząć organizować przyjęcie, bo to za dwa dni,a ja nic nie mam. Weszłam na GG, oo Kasia dostępna.
K: No witam cie kochanie
A: No cześć, jak tam ?
K: A nic nowego, lepiej opowiadaj co u Ciebie.
A: Nic ciekawego.
K: Nic ciekawego ? Chyba sobie żartujesz.
A: No na prawdę, dziś zwiedzałam miasto z Jowitą no i kupiłam sobie ubrania.
K: Faktycznie nic nowego, ale czekaj z Jowitą ?
A: Tak, ojciec mnie o to poprosił, no i nie jest taka zła, dobrze się bawiłyśmy.
K: No mówiłam Ci, a właśnie nie będziesz miała nic przeciwko jak do Ciebie jutro przyjadę i pomogę z tym przyjęciem, bo znając życie ty jeszcze nic nie zrobiłaś.
A: No tak nic nie mam, ale jak przyjedziesz ?
K: A to tajemnica. Dobra kochanie ja muszę już kończy pa ; *
A: Do jutra. ; *
Cieszyłam się bardzo, że Kaśka do mnie jutro przyjeżdża, ona zawsze pomagała mi przy przyjęciach i świetnie jej wychodziły. Przed spaniem zajrzałam do skrzynki.
"Z przyjemnością przyjadę, tylko jaki transport ? Paweł"
"Mój ojciec po was przyjedzie. Amanda"

Wyłączyłam wszystko i poszłam spać, bo kolejny dzień będzie strasznie męczący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz